wtorek, 22 września 2015

ROZDZIAŁ 13 CZ. I

ROSE'S POV.

Harry i ja byliśmy najlepsi na świecie. Nie mieliśmy żadnego miejsca do spania, a jedyne co posiadalismy to torby na plecach, ale mimo to czuliśmy się jak królowie. Brakowało nam tylko tronu.

Nie byliśmy w stanie powstrzymać uśmiechów, które nie opuszczały naszych ust. Wyglądaliśmy jak dzieci, biegnąc i udając zabawę w ganianego, skradając sobie przy tym krótkie pocałunki. Byliśmy na dobrej drodze ku wolności, a ten poranek był idealnym początkiem tego wszystkiego.

Pieniądze, które posiadaliśmy, były zasługą naszych niezwykłych umiejętności. Mimo tego, że sposób w jaki je zdobyliśmy nie był odpowiedni, ale ze względu na towarzyszące temu okoliczności, ludzie powinni to zrozumieć. Nie mogłam w to uwierzyć przez ostatni, niekończący się cykl pechowych zdarzeń. Byliśmy szczęściarzami, a ja chciałam tylko tego, aby zostało tak jak najdłużej.
W mojej głowie ciągle pozostawała myśl o zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Ten czas był doskonałą okazją do świętowania. Miałam nawet pewien pomysł.

-Jaki dziś dzień? -Zapytałam Harry'ego.
-Co?
-Jaki mamy dziś dzień tygodnia? -Ponagliłam go. Starałam się sama to wyliczyć, ale nie miałam pojęcia ile czasu minęło odkąd zwialiśmy z Wickendale.
-Kiedy uciekliśmy? W piątek? -Zapytał.
Wzruszyłam ramionami.
-Jesteśmy wolni od jakiegoś tygodnia. Więc możliwe, że jest piątek albo sobota.
Uśmiechnęłam się, bo tak właśnie przypuszczałam.
-Dlaczego pytasz? -Próbował wyczytać odpowiedź z mojej twarzy, spostrzegłam jak dziecinnie naśladuje moją minę.
-Bo.. Pewnie pomyślisz sobie, że zwariowałam, ale za nim coś powiesz to wysłuchaj mnie do końca.
-O Boże. -Powiedział. W jego słowa wkradł się cichy chichot.

Szukałam sposobu, jak mu to powiedzieć. Nie chciałam, by Harry odrzucił mój pomysł, nim tylko zdąży opuścić moje usta. Zastanawiałam się jak odpowiednio dobrać słowa. Postanowiłam powiedzieć wprost.

-Chcę pójść na tańce.

-Co? -Zapytał kompletnie zbity z tropu, śmiejąc się jak dzieciak.
-Pomyślałam o tym, bo.. -Zaczęłam. -Na tę chwilę wszyscy myślą, że nie żyjemy. Możemy spokojnie pójść do miasta. Przy okazji możemy kupić bilety. Harry proszę, to nasza ostatnia szansa, by zrobić coś szalonego.

Miałam świadomość tego, że ten pomysł mógł wydawać się dziecinny i Harry na pewno odebrał to w taki sposób. my po prostu potrzebowaliśmy zrobić coś spontanicznego. Po tym jak byłam zamknięta pośród ponurej szarości z koszmarnymi krzykami i dziwnymi głosami wirującymi w mojej głowie, przez ostatni miesiąc, pragnęłam zasmakować życia, zabawy. A odpowiedni na to czas był właśnie teraz.

-Poza tym, nigdy nie byliśmy nigdzie razem.

Harry podniósł głowę, spoglądając na mnie w niedowierzaniu. Otworzył usta i lekko się uśmiechnął.

-Masz rację.

Łatwo poszło. Przytaknęłam, czując delikatne zwycięstwo.

-Ale nadal nie jestem pewien, czy powinniśmy to zrobić. Co jeśli ktokolwiek nas rozpozna? Albo jeżeli będą tam ochroniarze? Poza tym nawet nie wiemy gdzie znajduje się najbliższe takie miejsce?
-Ale to ostatnia rzecz, jakiej ktokolwiek mógłby się spodziewać. -Powiedziałam. -To bieganie w lesie sprawi a więcej podejrzeń. Na zewnątrz będziemy wyglądać jak zwyczajna para nastolatków na randce. Ciągle się ukrywając, możemy nigdy nie otrzymać więcej takiej okazji, nawet przez chwilę.

Harry przygryzł swoje wargi, lawirując między myślami w poszukiwaniu powodu, dlaczego mielibyśmy nie wracać do miasta. To nie było nic nadzwyczajnego. Powinniśmy zostać w hotelu, a potem pójść do jakiegoś sklepu spożywczego, perfekcyjnie gospodarując naszym czasem. Jedyne co mogło stanąć nam na przeszkodzie to selekcja przed wejściem do klubu. Myślę jednak, że bez trudu wkręcimy się w tłum. Zresztą, co zbiedzy z Wickendale mieliby robić w miejscu publicznym?

Wątpiłam w to, że dzisiaj wpakujemy się w jakieś kłopoty. Zwyczajnie to czułam.
Jednak nie tylko to. Odnosiłam dziwne wrażenie jakby ktoś nas obserwował.  Słońce powoli zachodziło, rozprzestrzeniając wokół szarość. Powróciłam myślami do tej dziwnej kobiety. Odtwarzanie wyglądu jej i jej nóg przyprawiało mnie o dreszcze. Zastanawiałam się co teraz mogło się z nią dziać i czy w ogóle żyje. To nieprzyjemne wspomnienie za każdym razem pozbawia mnie pewności siebie. Chciałabym stąd uciec i wymazać te okropne wspomnienia.

Głębokie westchnienie Harry'ego przyciąga moją uwagę, po czym dziwne myśli gdzieś znikają. Ekscytuję się, obserwując  jego zachowanie. Nigdy nie będę w stanie rozgryźć o czym myśli w danej chwili.

-Przypuszczam, że to mogłaby być dobra okazja do zdobyci a więcej pieniędzy. Zgubione, niepilnowane portfele.
-Więc zrobimy to? -Zapytałam, pomijając jego wzmiankę o kolejnej kradzieży.
-Myślę, że tak.

Potrząsnął głową w geście rezygnacji, samemu do końca nie wierząc w to co właśnie powiedział.
Moja wewnętrzna Rose wręcz skakała z radości, nie mogąc się opanować. Natychmiast się uśmiechnęłam. Objęłam ramionami szyję Harry'ego, składając pocałunek na jego wargach. Po chwili moje usta wędrowały już po całej jego twarzy.

-Dziękuję! Będziemy się świetnie bawić, obiecuję!

Harry uśmiechnął się, kładąc ręce na mojej talii. Serce waliło mi jak szalone pod wpływem jego dotyku i naszych pocałunków. W tej chwili moje myśli mogły wędrować tylko pośród tańców, uśmiechów i niesamowitej muzyki. Zanim poznałam Harry'ego rzadko gdziekolwiek wychodziłam. Całe dnie przesiadywałam w domu, robiąc nieistotne rzeczy, które i tak do niczego nie prowadziły. Ale teraz,kiedy nasze dni były tak bardzo ulotne, a my nie wiedzieliśmy na kim możemy polegać, chciałam abyśmy spróbowali choć przez chwilę żyć jak normalni, młodzi ludzie, z zupełnie innych okolicznościach niż teraz. Jedyną przeszkodą w tym wszystkim był ten cholerny, niekończący się las. Chciałam w końcu usłyszeć bicie swojego serce i czuć się jak ktoś wolny i zakochany.

Zapał na dzisiejszą noc tlił się we mnie jak nigdy dotąd. Ręka Harry'ego nadal spoczywała na moim biodrze a moja dłoń na jego szyi.

-Dobrze, ale gdzie zostawimy nasze rzeczy kiedy tam pójdziemy? I c oz naszymi ubraniami?
Harry zadał pytanie, a ja poczułam jak mój wewnętrzny ogień gaśnie.
-Coś wymyślimy. Znajdziemy jakąś łazienkę. Założymy jeansy i koszulki. Będzie dobrze. -Powiedziałam dając z siebie wszystko, by brzmieć dosyć przekonująco. Moje marzenia nie mogły legnąć w gruzach. To miało być coś pięknego, a ja byłam bardzo zdesperowana.

-Możemy zostawić rzeczy w jakiś krzakach, albo wziąć je ze sobą. Moja w tym głowa by się tym zająć.

Harry uśmiechnął się widząc moje zaangażowanie, ale odpowiedział zupełnie poważnie.
-Jeśli już mam tam iść, to chcę wyglądać przyzwoicie.
-Więc.. Chcesz wyglądać jak ci wszyscy zamożni głupcy? Przyzwoici ludzie nie mają pojęcia o prawdziwej zabawie.

Westchnął, potrząsając głową. Jego reakcja nie była zbyt rewelacyjna. Czułam, że jestem na straconej pozycji. Moje serce dosłownie tonęło. Kolor oczu Harry'ego nagle się zmienił, dostrzegłam z nich blask zachwytu.
-Co?
-Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać, Rose.

Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, którego nie potrafiłam stłumić. Złożyłam pocałunek na jego policzku i chwyciłam go za rękę.

Nie miałam pojęcia jak znajdziemy to miejsce. Było już południe. Musieliśmy wyruszyć w tej chwili, aby znaleźć jakiś klub przed zachodem słońca. Na szczęście znajdowaliśmy się niedaleko drogi. Wystarczająco daleko by nas nie zauważona, ale jednocześnie na tyle blisko by usłyszeć odgłos przejeżdżającej obok nas lokomotywy. Tory kolejowe powinny doprowadzić nas prosto do miasta.

Najpierw dotarliśmy do niezbyt zasiedlonego miasteczka. Było tam  zaledwie kilka domów i starych magazynów. Szliśmy dalej. To trwało w nieskończoność. Panowała tutaj podejrzana cisza.

Kilka godzin później wreszcie doszliśmy do śródmieścia. Wszędzie był tłok. Mijaliśmy kolorowe bary, rozmaite restauracje i Bóg jeden wie co jeszcze. To miejsce tętniło życiem nawet w tą ponurą porę roku.Grupki przyjaciół, pary zakochanych, młode dziewczyny z kręconymi, blond włosami obserwowane przez facetów z ulizanymi fryzurami. Wszyscy gromadzili się przy jednym z klubów, pod którym się zatrzymaliśmy. Wszędzie znajdowali się ludzie, przez co trochę się o nas bałam. No może bardziej niż trochę.

Neonowe szyldy przyciągały swoim blaskiem i oświetlały ulice.

-Wow. -Harry wydał z siebie okrzyk podziwu, obserwując uważnie całe miasto. Ewidentnie był zachwycony. Prawdopodobnie widział coś takiego pierwszy raz. Harry był zamknięty w instytucji, potem pracował na malutkiej farmie, a następnie ponownie odcięto go od świata i zamknięto w Wickendale. Na pewno nigdy nie miał okazji zobaczyć czegoś takiego.

Patrzyłam na jego migoczące od świateł oczy. Wyglądał tak dziecinnie i nieskazitelnie, kiedy obserwował wszystko wokół Przybliżyłam się do niego, kładąc ręce na jego ramiona i delikatnie się o nie opierając.

-Czy to nie jest niesamowite? -Zapytał, jego oczy nadal lśniły. Przytaknęłam, wygładzając materiał jego kurtki. Ja widziałam to inaczej. To było zwyczajne tętniące życiem miasto. Nic nadzwyczajnego.
-Chodźmy. -Powiedziałam. Nie mogliśmy marnować czasu na podziwianie. Ujęłam jego dłoń. Chciałam tylko abyśmy w tę noc poczuli się rzeczywiście wolni.

Następnie podeszliśmy do pierwszego budynku jaki tylko zobaczyliśmy. Jak się okazało, był to malutki sklep z ciuchami.  Nie było w nim zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o jeansy, sukienki i koszulki. Niewielka ilość ludzi w środku była zajęta zakupami. Mogliśmy zwyczajnie wtopić się w tłum nie wzbudzając najmniejszego zainteresowania.

Toaleta, którą znaleźliśmy na tyłach sklepu była damsko-męska. Przy magazynie znajdowała się ukryta jednoosobowa przebieralnia, trudno dostępna dla klientów. Wyglądała obskurnie i staro. Sekcje oddzielał jedynie wieszak na ubrania. Ale nie mogliśmy narzekać. Harry rozejrzał się by sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu i otworzył drzwi. Weszłam do środka a on podążył za mną zamykając je za sobą. Odwrócił się do mnie, zrzucił plecak ze swoich ramion położył na podłodze.

-Nie wierzę, że mnie tu zaciągnęłaś.

-Wiesz.. czasami jestem bardzo, bardzo przekonująca.
-Tak, jesteś. -Zgodził się.. -Najpierw przekonałaś tą babkę z ulicy że jesteś ranna, a teraz wyciągnęłaś mnie do centrum miasta żeby sobie potańczyć.
-Co ja mogę powiedzieć. -Zaśmiałam się.

Harry uśmiechnął się podszedł bliżej mnie, położył swoją dłoń na przy moje szczęce.

-Jestem bardziej przekonany niż możesz sobie wyobrazić. -Powiedział, ale jego zachowanie nie oddawało ciemności którą można było wyczuć w głębi jego głosu.
-Do prawdy? -Zapytałam, czując, jak moje policzki stają się różowe.

Kącik jego ust uniósł się ku górze kiedy pochylił się by mnie pocałować. Ten pocałunek był inny. Nie potrafiłam opisać tej zmiany, to wyglądało jakby wyrażał swoje szczęście, był bardziej energiczny. Nie chciałam przerywać pocałunku, który odwzorowywał nasze małe zwycięstwo jakie osiągnęliśmy, albo obawę, że w każdej chwili możemy nawzajem utracić naszą bliskość, ale myślę że to było bardziej oddanie tego, że oboje byliśmy szczęśliwi i zakochani.

Przerwał w momencie, kiedy poczułam w dole brzucha płomień pożądania. Desperacko zapragnęłam więcej.      
                                                                                                        
SOŁ SORRY
Na początek chciałam was ogromnie przeprosić. Wiem, że zawaliłam, ale to już się nie powtórzy. Po prostu początek szkoły.. sami rozumiecie. :(
Zgłaszając się na tłumaczkę nie spodziewałam się, że to będzie tak czasochłonne, no ale cóż. JA DAM RADĘ IZI ;)
Postanowiłam podzielić ten rozdział na dwie części, gdyż był bardzo bardzo długi (i przepraszam, że akurat w takim momencie, ale musiałam). Druga część pojawi się jeszcze w tym tygodniu, ponieważ jestem chora i dzięki temu będę miała co robić siedząc w domu :)
Jeszcze raz przepraszam i  mam nadzieję, że ze mną zostaniecie.

12 komentarzy :

  1. Nie przepraszaj- nic nie szkodzi, nic sie nie stalo. Chyba każdy wie jak to jest ze szkolą, a tym bardziej z początkiem roku. Oczywiscie, ze zostanę! :-). Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam do Was prośbę. Czy bylby ktos tak dobry i kochany i mogl podrzucic mi jakis link o Wickendale? We Wstępie jest pewen fragment, ktory mnie zainteresował. a mianowicie: "Czas akcji: początek lat 50. XX wieku (Od autora: Wszystko wspomniane w opowiadaniu jest sprawdzone i historycznie poprawne)" szukam czegos na ten temat, ale niestety nic nie moge znalesć.
    Kami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okay. Coś znalazłam. Dla zainteresowanych:
    http://art148.pl/?mod=art&cat=inne-teksty&art=broadmoor-pierwszy-w-anglii-zaklad-dla-oblakanych-przestepcow

    a co do opowiadania jest swietne! Ja zostaje na pewno! :D
    Kari (post wyżej wdała mi sie literowka w podpis. Własnie zauważyłam)
    Wracaj do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! :D Next!! Kocham to tłumaczenie i tą pare, ogólnie tą historie <33333 <33333333 <3333 <333333 <33333 Nie moge sie doczekać 2 części tego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepraszaj to nie było długo, tak właściwie to jest jedyne ff, które jest najszybciej dodawane.

    OdpowiedzUsuń
  6. swietny rozdzial:) czekam na nowy, dziekuje za tlumaczenie i zycze szybkiego powrotu do zdrowia!:) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział, nie przejmuj się. Wszyscy rozumiemy co to szkoła :)
    Dzięki i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, nic się nie stało kochana :* nie przejmuj się :) poczekam, tylko szybko dodawaj kolejny bo juz nie moge się doczekać dalszego rozwinięcia sprawy! *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Spoko nie przejmuj sie ważne ze dodalas :*
    Cieszę się naprawdę z tego ze jest rozdział :*
    Super rozdzial
    Ale czekam na druga część
    Bo ptzeciez poczula pożądanie xd
    To co będzie w następnym? Juz czekam xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo :* fajnie ze tlumaczysz :)

    OdpowiedzUsuń