Zamoczyłam ręce w wodzie, zmierzwiłam mokrymi dłoniami moje włosy, aby nadać im więcej objętości. Użyłam palców by wygładzić linię moich brwi, zwilżyłam usta, i włożyłam w spodnie moją koszulkę, co poprawiło nieco mój wygląd. Podeszłam do mojej torby, grzebiąc w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, kiedy Harry stał przed lustrem.
Związywał właśnie swoje włosy opaską z kawałka materiału. Nigdy nie widziałam żeby tak robił. I chociaż kochałam jego opadające na twarz loki, w takiej fryzurze wyglądał niebiańsko. Znalazłam w torbie zbożowy batonik. Nie przypuszczałam nawet, że jestem aż taka głodna, dopóki mój baton nie zniknął z dłoni w przeciągu kilku sekund.
-Skończyłem. -Harry powiedział sam do siebie.
Byłam zbyt zajęta sobą i jedzeniem, ale kiedy się odwróciłam, moje oczy szeroko się otwarły. Szczęka mi opadła i przeszył mnie przyjemny dreszcz.
Harry stał za mną, a ja dziękowałam w duchu za to, że mnie nie widział. Zamurowało mnie, Harry wyglądał jak jakiś celebryta. Miał na sobie biały podkoszulek, który mocno przylegał do jego klatki piersiowej. Podwinął nogawki swoich ciasnych spodni, nadając im więcej stylu. To wszystko sprawiało, że nie mogłam przestać się na niego gapić. Zapalił papierosa i hipnotyzująco się nim zaciągnął, wypuszczając po chwili ogromną smugę dymu.
-Święty Boże.. Wyglądasz gorąco. -To wszystko co mogłam z siebie wydusić.
Harry zaśmiał się ukazując swoje lśniące zęby i dołeczki w policzkach. Nagle uświadomiłam sobie, że ten człowiek należy tylko do mnie. Poczułam się przytłoczona, jakby spadły na mnie tony cegieł.
-Ty też. -Powiedział, nie powstrzymując swojego uśmiechu.
-Jesteś gotowa, skarbie?
-Tak, tak. -Odparłam, pozbywając się myśli o Harry'm. -Jeszcze tylko jedna rzecz.
Moje włosy wyglądały teraz na bardziej uniesione, podeszłam do lustra i postanowiłam związać je w kucyka. Wyglądały o niebo lepiej.
Pomimo tego, że mieliśmy na sobie zwyczajne koszulki, dżinsy i kurtki, miałam nadzieję, że wyglądamy choć trochę przyzwoicie, nadal mając na ramionach nasze torby. Opuściliśmy budynek tak szybko i dyskretnie jak tylko było to możliwe.
Noc była cholernie zimna, kiedy szliśmy z Harry'm trzymając się za ręce. Zaczęłam rozmyślać nad tym jakby to było, gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach. Jako normalni ludzie, bez ekstremalnych przeżyć. Moglibyśmy chodzić na takie randki przez cały czas. Wychodzić do restauracji, oglądać mecze i podróżować bez żadnych problemów. Ale kto wie, może kiedyś zaznamy takiego życia. Kiedyś.
Przypomniało mi się kiedy ostatni raz byłam na randce. To nie było to samo, poszliśmy wtedy w nocy do wesołego miasteczka z..
Wzdrygnęłam się, przypominając sobie jego zakrwawione ciało. Chciałam zapomnieć o tamtej nocy raz na zawsze. Niestety to wspomnienie nigdy mnie nie opuszczało.
-Jest ci zimno? -Pytanie Harry'ego przywróciło mnie do rzeczywistości.
Rozłączył nasze dłonie, by objąć mnie swoimi ramionami.
-Trochę. -Odparłam, pozwalając mu uwierzyć w to, że to był powód, przez który przeszedł mnie dreszcz.
-Myślę, że możemy pójść tam, wygląda dosyć tłoczno. -Wskazałam na większy budynek znajdujący się niedaleko. Zbierało się przy nim mnóstwo młodych ludzi.
-Ale pewnie jest tam drogo, nie chcemy przecież tak szybko wydać naszych pieniędzy.
-No tak, racja. Zapomniałam o tym, że mamy ważniejsze wydatki. -Powiedziałam przepraszająco.
-W porządku. Nie martw się tym, kochanie. -Cmoknął mnie w skroń.
Chciałam go pocałować, ale coś zwróciło moją uwagę.
-Słyszałeś to? -Zapytałam. To był słaby, stłumiony brzęk. Dochodził zza ściany budynku.
Dźwięk przyjemnej melodii jazzu.
-Tak. -Powiedział, uśmiechając się i wsłuchując. To definitywnie był klub taneczny. Wyłonił się z ciemności, oświetlając nam wejście.
-Czekaj. -Harry powiedział, pociągając mnie wzdłuż licznych, ułożonych w perfekcyjną linę budynków. Ostatni z nich był naszym klubem. Krzewy ozdabiały ścieżkę do głównego wejścia. Harry zsunął z ramion plecak i rozejrzał się wokół, upewniając się, że nikt nas nie widzi i dyskretnie schował torbę pomiędzy krzewami. Uważnie go obserwowałam i po chwili zrobiłam to samo co on. W ciemności alejka wyglądała na wąską i z pewnością nikt przechodzący nie zauważy ukrytych bagaży.
Zbliżaliśmy się do dudniącej muzyki. W pobliżu stało niewielu ludzi, ubranych w ciepłe płaszcze , czapki i rękawiczki. Wszyscy czekali na wejście do środka.
Ustaliśmy w kolejce. Dłużyła się zygzakiem, aż do wejścia. Każdy wokół wydawał się mieć po dwadzieścia lat, przynajmniej na tyle wyglądali. Mimo tego, że znajdowaliśmy się na przedmieściach Londynu, gromadziły się tu dziesiątki ludzi. Przeczuwałam, że będziemy się tu świetnie bawić.
Ale mimo wszystko byłam trochę przestraszona przebywając wśród tylu ludzi. Zamknęłam usta skupiając się na tym, że jesteśmy coraz bliżej wejścia. Czułam coraz większe napięcie, które zniknęło w momencie, gdy spotkaliśmy mężczyznę sprzedającego bilety.
-Dla was obojga? -Zapytał.
-Tak, poproszę. -Odpowiedział Harry.
Facet zanotował coś w swoim zeszycie.
-Dwa funty.
Harry wyjął pieniądze z kieszeni i zapłacił. Mężczyzna przytaknął dając nam pozwolenie na wejście, otwierając jednocześnie drzwi.
Jesteśmy w środku.
Nasze spojrzenia były pełne podziwu. Pomieszczenie było duże i obszerne, największą przestrzeń wypełniał olbrzymi, drewniany parkiet. Znajdowały się tam stoliki na drinki i jedzenie, obok był bar, a za nim prawdopodobnie kuchnia, nie mogłam jej zobaczyć, gdyż znajdowała się za ścianą. Z drugiej strony była mała scena, na której zespół grał szybkie, radosne piosenki. Dźwięk trąbek, saksofonów i perkusji nadawały mocnego rytmu. Ludzie śmiali się, rozmawiali, jedli i tańczyli. Nie czułam się teraz niekomfortowo czy coś z tych rzeczy. Ludzie byli zajęci sobą i nikt nie zwracał na nas uwagi, dzięki temu moje obawy zniknęły. Nikt nawet nie przypuszczał, że w tym miejscu, właśnie teraz znajdują się uciekinierzy z Wickendale.
Dopiero teraz poczułam, że tutaj jestem. To była zupełnie inna energia, niż ta z koszmarnej instytucji, czy lasu i to nadawało mojemu sercu szybszego tempa.
Nagle Harry złapał mnie za ręce i położył je na swojej klatce piersiowej. Słyszałam tylko kroki tańczących wokół mnie osób i dźwięk huczącej jazzowej piosenki.
-Zechce pani ze mną zatańczyć? -Zapytał, z trudem powstrzymując uśmiech.
Przytaknęłam, szeroko się uśmiechając. Zatrzymał się na chwilę, spojrzał na mnie trzymając swoją dolną wargę pomiędzy zębami. Po czym porwał mnie do tańca.
Byliśmy spokojni, swobodnie poruszając się razem wśród tylu ludzi. Stali się naszym kamuflażem. W prawdzie, wszyscy byli ubrani ładniej niż my, ale kogo to tak właściwie obchodziło? Nie martwiłam się tym, po prostu tańczyłam z Harry'm.
Dałam się ponieść. Czułam się niesamowicie i miałam nadzieję, że Harry też się tak czuł. Ruszałam swoim ciałem w rytm muzyki, kołysałam się w tył i w przód. Nagle Harry się zatrzymał, jakby niepewny tego, co ma robić.
Jego usta rozciągnęły się w szeroką linię, uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Złapał mnie w pasie i obniżył moje ciało w dół, a potem w górę. Podniósł moją rękę tak, bym mogła okręcić się pod jego ramieniem. Wydałam z siebie piszczący okrzyk, nie spodziewałam się, że potrafi tak świetnie tańczyć. Zaśmiał się, osuwając swoją dłoń na moją talię. Przybliżyłam się do jego klatki piersiowej, odchylając się w tył i w przód. Nie mogłam przestać się śmiać, moja dłoń złapała jego koszulkę by zachować równowagę w tak szybkich ruchach.
-Zobacz na to. -Powiedziałam głośno, by przekrzyczeć muzykę.
Chwyciłam jego rękę, i rozłożyłam nasze ramiona szeroko. Przytaknął rozpoznając, co mam na myśli. Opuściłam swoje ciało w dół i szybko prześlizgnęłam się na podłodze tuż pod jego nogami. Mocny uścisk Harry'ego upewniał mnie w przekonaniu, że nie pozwoli mi upaść. Prędko pociągnął mnie w górę, a ja prosto stanęłam na nogi.
Nie mogłam stłumić szerokiego uśmiechu na moich ustach. Harry jedną ręką wciąż trzymał moją dłoń, a drugą moją talię. Moje ręce nadal obejmowały jego ramiona, nasze ciała w dalszym ciągu poruszały się w rytmie muzyki.
-Chcę czegoś spróbować! -Harry próbował przekrzyczeć grający zespół.
-Co? -Zapytałam, ale zanim słowa zdołały opuścić moje usta, zsunął swoje ramię na moje plecy a drugie na kolano, podnosząc mnie w górę. Pochylił mnie do tyłu, a ja poczułam się niezwykle, żadna część mnie nie dotykała ziemi, nie kontrolowałam swojego ciała. To było niesamowite uczucie. Uśmiechnęłam się w chwili, gdy Harry postawił mnie na podłodze.
Chciałam powiedzieć mu, że zwariował, ale donośny głos rozbrzmiewający w głośnikach mi przerwał.
-No dobra ludzie, pora trochę zwolnić tempo. -Piosenkarz powiedział do mikrofonu, roznosząc echo w pomieszczeniu. Zaczęli grać wolną, jazzową piosenkę o szczęśliwej miłości, brzmiała jak melodia stworzona specjalnie dla zakochanych. Dla mnie i dla Harry'ego.
Ten rodzaj tańca był o wiele wolniejszy od poprzedniego. Przyciągnęłam Harry'ego bliżej siebie i teraz mogłam mu powiedzieć o jego odważnym ruchu kilka sekund temu.
-Jesteś szalony, wiesz o tym? -Oznajmiłam, moje serce wciąż biło jak zwariowane.
-Często mi to mówią. -Odpowiedział.
Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego tors.
Wspólna noc z Harry'm, to miejsce.. W tamtej chwili byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
Pewna część mnie chciała z nim tańczyć całą wieczność, ale inna część chciała uciec z nim na koniec świata. Wydawało się jakby Harry toczył w myślach tą samą bitwę co ja i chyba się zdecydował kiedy wyszeptał mi do ucha.
-Zatańczmy jeszcze jedną piosenkę, a potem pójdźmy w miejsce, gdzie będę Cię miał tylko dla siebie.