HARRY
Robiło się co raz ciemniej.
Nasze nogi bolały, płuca paliły z bólu, gdy zostawialiśmy za sobą okrutne wspomnienia. Słońce zachodziło i ściemniało się coraz bardziej, ale my biegliśmy dalej. Czułem się wykończony. Miałem już tego dość, byłem wszystkim zmęczony. Wolałbym wydłubać sobie oczy niż zrobić jeszcze jeden krok. A to dopiero były pierwsze 24 godziny. Na samą myśl o wyczerpujących kilometrach, czekających nas, skakałem kurwa z radości.
Na początku to adrenalina po ucieczce pchała mnie przed siebie. Teraz podekscytowanie trochę zmalało, adrenalina znikła czułem, że byłem zmęczony, było mi zimno i nie miałem zielonego pojęcia co robić dalej. Wszystko było zaplanowane. Każdy szczegół ucieczki. Oprócz tego.
Dziewczyna obok mnie dotrzymywała mi tempa, ani jedna skarga nie wydobyła się z jej ust. Oczywiście była zmęczona, musiała, ale nie pokazywała tego. Była taka mała, a jej duże oczy odmładzały ją. Była najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Chciałem zapewnić jej bezpieczeństwo, więc brnąłem dalej przed siebie przez zamarzniętą trawę.
Niestety łatwiej było mówić niż zrobić. Potrzebowaliśmy jakiegoś przebrania, miejsca gdzie moglibyśmy się udać zamiast biegać bezcelowo. Opuszczenie kraju byłoby idealne, ale rodziło się pytanie: jak? Nie mieliśmy paszportów, ani dużo pieniędzy. Jedyną rzeczą jaką mogliśmy zrobić w tym momencie było ucieknięcie jak najdalej od Wickendale. Musieliśmy biec przez gęsty las i trzymać się z dala od ludzi.
Wróciłem myślami do rzeczywistości, gdy poczułem dłoń Rose na moim ramieniu. Zacząłem biec truchtem, ale zwolniła do marszu, a ja się dostosowałem.
Oddychała ciężko i głęboko, aby móc coś powiedzieć.
- Harry? - zapytała.
- Tak? - odetchnąłem i spojrzałem na nią.
- Myślę, że będziemy potrzebowali w końcu wody i jedzenia. Trzeba będzie się zaopatrzyć.
- Dobrze? - powiedziałem. Nie będąc za bardzo pewny do czego zmierzała.
- I musimy zmienić nasze wizerunki...choć trochę.
- Tak zrobimy. - pokiwałem głową. Mój oddech prawie wrócił do normy.
Potrząsnęła głową i popatrzyła mi się w oczy.
- Myślę, że musimy to zrobić teraz.
- Nie. - odpowiedziałem szybko. Wracanie do miasta, w jakimkolwiek byliśmy, oznaczało dużą szansę na złapanie. Przynajmniej większą szansę. A nie chciałem tam za nic wracać. Ledwo udało mi się dwa razy, wolałbym umrzeć niż wrócić po raz trzeci.
- Dlaczego nie? - zapytała. - Harry, musimy.
- Nie teraz. - opierałem się. Wrzaski na korytarzach wciąż dzwoniły mi w uszach. Oczy pani Hellman wpatrujące się we mnie podczas terapii elektrowstrząsowej wciąż żyły w mojej głowie.
- W takim razie kiedy? Jak nie teraz to już nigdy.
- Dlaczego to musi być teraz? Powinniśmy biec dalej. Możemy to zrobić jutro albo kiedy indziej.
- Ponieważ - zaczęła nie przerywając kontaktu wzrokowego - Może jeszcze nikt nie wie. Upłynął dopiero jeden dzień. Znając panią Hellman będzie utrzymywała to w tajemnicy jak najdłużej, żeby nie naruszyć reputacji instytutu. Lepiej teraz niż potem kiedy wieść się rozniesie.
Kurwa, miała rację. Wiedziałem, że miała rację. Przerażało mnie to. Mój żołądek boleśnie się zacisnął na myśl o przebywaniu gdziekolwiek gdzie są ludzie. Ale mimo to zacząłem się uśmiechać.
- Co jest w tym śmiesznego? - zapytała choć sama zaczęła się uśmiechać.
- Nic. - odpowiedziałem - Ale brzmiałaś jak ja, kiedy to powiedziałaś.
- Dlaczego, bo byłam uparta i arogancka?
- Nie, bo miałaś rację.
Szczęka jej opadła i lekko pchnęła mnie w ramię.
- Mam zawsze rację - zaprotestowała - Nie jesteś tutaj jedyną sprytną osobą, wiesz?
- Do prawdy? - zapytałem, a ona dumnie pokiwała głową - To dlaczego idziemy w tę stronę a nie w przeciwną?
Popatrzyła na mnie skonsternowana.
- Drzewa stają się cieńsze w tamtym kierunku. - wskazałem na naszą prawą stronę - Gdziekolwiek jesteśmy miasto jest tam.
Uniosła brew i popatrzyła się w kierunku, który wskazałem.
- Wiedziałam. Tylko cię sprawdzałam. - wtedy odwróciła się i zaczęła zmierzać w tamtą stronę.
- Mmm jasne. - uśmiechnąłem się szeroko. Patrzyłem jak zrobiła kilka kroków. Nadal miała na sobie białą koszulkę i te cholerne spodnie. Może przez to, że przez ostatnie kilka miesięcy widziałem ją w tym okropnym ubraniu z instytutu, ale w tych spodniach wyglądała cholernie seksownie.
Nie mogłem się powstrzymać i chwyciłem ją za tyłek.
- Harry! - krzyknęła i podskoczyła. Głośno się zaśmiałem i podążyłem za nią.
Nasze śmiechy i przekomarzanie zmieniło się w grobową ciszę. Nasze uśmiechy zniknęły, gdy szliśmy przez las. Widzieliśmy miasto. Dużo budynków, samochodów, ludzi, którzy prowadzili swoje normalne życie. Mieli nadzieję, że ci uciekinierzy z więzienia dla obłąkanych nie dotrą do ich miasta.
Ale byliśmy tam. Ubrani w normalne ciuchy, nic z naszego wyglądu nie budziło podejrzeń. Szliśmy przez chwilę spokojnymi uliczkami. Poprawialiśmy swoje włosy i ubrania, żebyśmy nie wyglądali jakbyśmy właśnie biegli przez 15 godzin.
Nie musiała nic mówić gdy złączyła nasze dłonie i je ścisnęła. Zaczęliśmy iść. Wyłoniliśmy się zza drzew na tyłach Tesco. Szybko skierowaliśmy się ku wejściu. Potarłem jej dłoń kciukiem, aby ją uspokoić. Cała się trzęsła.
Jakaś kobieta spojrzała na nas. Zmierzaliśmy do środka, a ona nadal się patrzyła. Ale zaraz się odwróciła.
Kurwa, musiałem się uspokoić. To była jakaś zwykła kobieta. Ludzie czasem się na siebie patrzą i nie oznacza to od razu, że coś podejrzewają. Próbowałem się uspokoić, ale nerwy robiły swoje.
Weszliśmy do środka, starając się oddychać spokojnie.
- Dzień dobry, mogę wam w czymś pomóc? - kobieta z obsługi zapytała dosłownie sekundę po tym jak weszliśmy.
Rose lekko podskoczyła i modliłem się, żeby dziewczyna tego nie zauważyła.
- Nie dziękujemy, wszystko w porządku. - powiedziałem najmilej jak potrafiłem. Pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko wymuszenie zanim odeszła. Pff.
- Wszystko w porządku. - szepnąłem do Rose nadal pocierając kciukiem jej dłoń. - Chodź.
Szliśmy przez sklep, próbując nie pokazywać naszych nerwów. Było to dosyć trudne biorąc pod uwagę, że na każde spojrzenie reagowałem szybszym biciem serca. Zastanawiając się czy wiedzą.
Po 15 minutach chodzenia i szukania po sklepie rzeczy, które byłyby odpowiednie do zmienienia naszego wizerunku, nikt nic nie powiedział. Wydaje mi się, że nikt nie spodziewa się dwóch uciekinierów trzymających się za ręce, ubranych w czyste ubrania, chodzących po Tesco.
W końcu doszliśmy do kasy i starałem zachowywać się jak najbardziej normalnie. Próbowałem nie patrzeć kasjerce w oczy. Pewnie pomyślała, że jesteśmy jedną z kilkudziesięciu normalnych par jakie widzi codziennie sądząc po jej tonie. To dobrze.
- Do widzenia i miłego dnia. - powiedziała, jakby była zaprogramowana. Podała nam torby i już na nas nie spojrzała.
- Dziękuję i nawzajem. - powiedziałem z wymuszonym uśmiechem. Trzymając nasze zakupy w rękach, odwróciliśmy się i skierowaliśmy nasze kroki ku wyjściu. Przez cały czas trzymaliśmy się za ręce. Żadne z nas nie powiedziało ani słowa. Za bardzo się baliśmy i za bardzo zdenerwowani byliśmy. Szybkim krokiem ruszyliśmy na tyły sklepu. Stały tam tylko kosze na śmieci. Biegiem wróciliśmy do schronienia jakie nam dawały drzewa. Nawet po tym przez jakieś 10 minut żadne z nas się nie odezwało, tylko szliśmy przed siebie.
- Kurwa. - szepnąłem.
- Dzięki Bogu, że nikt się niczego nie domyślił. - powiedziała. Odetchnęła głośno z ulgą jakby przez ten cały czas wstrzymywała oddech.
- Wiem. Albo miałaś rację, że o niczym nikt nie wiedział, albo pomyśleli sobie 'nie ma szansy, aby ci zbiegowie byli w moim mieście,to nie mogą być oni.'
Rose pokiwała głową zgadzając się.
- W każdym razie pokaż mi.
Wiedziałem doskonale o co jej chodzi. Wyciągnąłem z torby najpierw czapkę z daszkiem i założyłem ją, następnie okulary przeciwsłoneczne.
- Super.
Nie było to może najlepsze przebranie, ale jakieś zawsze.
- Twoja kolej. - powiedziałem. Rose ciężko westchnęła i odwróciła się tak, że stała do mnie tyłem. - Miejmy to już za sobą.
Wziąłem do ręki tanie nożyczki. Złapałem wszystkie włosy w jedną dłoń i zacząłem ciąć jej długie brązowe loki. Starałem się to zrobić jak najlepiej umiałem. Nie ściąłem dużo, ale na tyle, żeby było to widoczne, włosy dosięgały mniej więcej do ramion. Wszystkie włosy trzymałem w ręce, aby nie zostawić ani jednego śladu.
- Skończyłem.- od razu kiedy to powiedziałem, odwróciła się i przeczesała włosy palcami.
- I jak? - zapytała. - Wygląda to bardzo źle?
Zaśmiałem się z tego, ponieważ martwiła się o taką rzecz, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znajdowaliśmy.
- Jest idealnie. - powiedziałem. - Nadal wyglądasz tak samo seksownie. - To była prawda. Jej włosy może nie były zupełnie inne, ale na pewno wyglądała odrobinę inaczej. Słodko i takie włosy jej pasowały, tak samo jak poprzednie.
- Dzięki. - uśmiechnęła się szeroko.
Pokiwałem głową i podziwiałem.
Przez nerwy związane z zakupami w sklepie i rozmowie z Rose, nie zauważyłem jak dużo spadło śniegu i jak bardzo się ściemniło. Duże płatki spadały z nieba i zaśnieżały włosy Rose.
Wrzuciłem jej włosy do plastikowej torby. Będę musiał znaleźć miejsce gdzie je wyrzucić. Ale na razie wszystko schowałem do swojego plecaka razem z nożyczkami, czapką i okularami.
- Wydaje mi się, że chyba nie mamy wyjścia i musimy tutaj spać. - powiedziałem, rozglądając się po lesie. Rose przygryzła wargę, jakby chciała zaprotestować, ale wiedziała, że nie mamy lepszego wyjścia. Nie było żadnej szopy w pobliżu tym razem.
Pozbierałem trochę liści, próbując ziemię zrobić choć trochę bardziej wygodną. Pomimo, że śnieg leżał wszędzie, rozłożyłem koce na ziemi. Torby ustawiłem tam gdzie mieliśmy położyć głowy. Oboje położyliśmy się na naszym prowizorycznym posłaniu. Z torby Rose wyciągnąłem drugi koc i okryłem nim nas.
W przeciągu sekund oboje drżeliśmy z zimna.
- Cholera, zimno.- powiedziałem. Temperatura spadła, śnieg na nas padał. Nie zapowiadało się dobrze.
- Już za-zamarzam.
Minutę później obje szczękaliśmy zębami. Próbowałem nas okryć jakimiś liści, ubraniami z toreb, aby było nam cieplej. Ale śnieg nadal padał i przesiąkał przez materiał.
Pomimo zimna, chcieliśmy zasnąć i wypocząć. Minuty mijały, temperatura spadała, a my już prawie zamarzliśmy. Słyszałem dzwonienie zębów Rose. Było niemożliwie zimno. Ale była mniejsza ode mnie, mniej ciała do ogrzania.
- Rose, daj mi swoje dłonie. - wyszeptałem. Wyglądała na zdziwioną, ale zrobiła to o co ją prosiłem. Objąłem jej dłonie. Przyłożyłem je do ust i zacząłem dmuchać ciepłym powietrzem, aby je ogrzać.
- Lepiej?
Nie wydała z siebie żadnego dźwięku oprócz szczęku zębami, ale zobaczyłem na jej twarzy wdzięczność. Dmuchnąłem jeszcze kilka razy. Potem położyłem je pod kocem, liśćmi i ubraniami na moim ciepłym brzuchu. Objąłem ją rękoma, przybliżając ja do siebie jeszcze bliżej. Byliśmy przyciśnięci do siebie bardzo blisko. Mój oddech owiewał jej czoło, a jej moją szyję. Ogrzani swoim ciepłem mogliśmy w końcu zasnąć.
-------------------------------------
Heeeej! Mam nadzieję, że się podobał rozdział. :D
Do następnego :) xx ~XYZ
Zdążyłam! I mam aż 3 minuty zapasu ~
kocham kocham kocham kocham omg kocham
OdpowiedzUsuńo wow :D jak tak dalej będą panikować to serio ktoś się domyśli xD ale tak na prawdę boję się o nich :( dziękuję za rozdział! @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńkocham to <3
OdpowiedzUsuńCudo *.* ale Harry i Rose musza w końcu znaleźć jakieś schronienie...;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział 😍
OdpowiedzUsuń*,*
OdpowiedzUsuńCudowny Jezu mam nadzieję ze uda im się uciec jak najdalej. Kocham was dziewczyny ze dla nas tłumaczycie to cudowne ff. Jestem wam za to ogromnie wdzięczna. Czekam z niecierpliwością na kolejny cudowny rozdział :****
OdpowiedzUsuńJejku jaki on jest cudowny ! Taki troskliwy, kochany ♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale żal mi włosów Rose.
Super *.*
OdpowiedzUsuńCudowny*----* Zresztą jak zawsze<3 Dziękuję, że to tłumaczycie jesteście wspaniałe:* Omg jak ja się bałam, że ktoś ich rozpozna w tym sklepie... Czekam na następny, ilysm xx
OdpowiedzUsuńOni tak w zime bez żadnych kurtek i wgl jakichś cieplejszych ubrań . Ja to bym dawno zamarzła .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Jezu, słodko :3 Ale jacy oni biedni :/ Kocham <3333333333 I czekam na next'a! :D
OdpowiedzUsuńDalej sie boje jak to czytam xd. Ale super i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKocham ♡♡♡
OdpowiedzUsuńOMG cudowne !
OdpowiedzUsuńJeju tak mi ich szkoda tak im zimno
jeju gjvgvjhvhj genialny
OdpowiedzUsuńJejku, na pewno im zimno :(
OdpowiedzUsuńJej *.*
OdpowiedzUsuńJejku jak ja się boję co będzie dalej :'(
OdpowiedzUsuńDzięki za nowy rozdział :)
Genialny chce nexta
OdpowiedzUsuńboże cudowny <3
OdpowiedzUsuńPo prostu to uwielbiam!
OdpowiedzUsuńOby tylko się nie przeziębili...
Dziękuję kochane! Pozdrawiam <3
@mysweetloouis
Jezus, przez chwilę skojarzyło mi się z Titanicem xD
OdpowiedzUsuńPod koniec jak zamarzali ??xd
UsuńBoziu, no po prostu uwielbiam ♥ ♥
OdpowiedzUsuńKoooooooocham
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to się potoczny wszystko :p dzięki za tłumaczenie
OdpowiedzUsuńBOŻE! CUDO! KOCHAM! KOCHAM!<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać next <3
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak, jesteś WIELKA, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńHeri taki kochany seksiak xD
OdpowiedzUsuńboze, jaka cudna koncowka...
OdpowiedzUsuń...oby wszystko bylo dobrze ;c
do nastepnego ;*
po prostu kocham tego fanfica ! ♥
OdpowiedzUsuńJak to możliwe? Z tego co pamiętam to jest XIX wiek. Skąd tam się wzięło Tesco? Wgl mam wrażenie jakby autorka nie brała tego pod uwagę.
OdpowiedzUsuńXX wiek* : )) Tesco powstalo w 1956 roku, wiec to mozliwe. Mysle ze autorka wiedziala co robi piszac to.
UsuńA co jak Harry i Rose zasną a wtedy ich znajda? Raczej nie moga pojsc do starego mieszkania Rose, prawda? To by byla zbyt oczywista kryjowka, abz reszta po tak dlugim czasie to mieszkanie na pewno nie jest juz jej ;///
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze akcja toczyvsie powoli. Tak jest bardziej naturalnie, niz ze np. Minął miesiąc, Harry jak co dzien idzie do pracy, a Rose zostaje w ich willi zajmujac sie gromadka ich dzieci XD
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńOMG JEJFKELKWBDJFJDKKDKD
OdpowiedzUsuńAaaa cudo, jestem taka nakręcona!!
OdpowiedzUsuńJejuuuuu to jest chyba moje ulubione ff ❤
OdpowiedzUsuńHarry fryzjer :D hah
www.heart-in-the-spotlight-fanfiction.blogspot.com
Jejkuś :( oni tak zamarzna! Szkoda mi włosów Rose... Byłam zestresowana razem z nimi chociaż nie powiem, rozbawiło mnie to kiedy wyszli z lasu na tyły TESCO xD haha. Nie wiem dlaczego.. może przez to, że w głowie mam że jest to rok... okolo1950 (chyba) i nie wiem w sumie tylko 60lat temu tylko ale ja mam wrażenie ze to takie stare czasy :p nie ważne, są ważniejsze rzeczy . co teraz? Co oni ze sobą zrobią o ile się nie pochodzą.. Kochany Harry nawet e takich chwilach :') kicham Was, dziękuję za tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystko się wyjaśni....
Do następnego
N ;***
Harry fryzjerem :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
Much love xox
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńTyle emocji w tym komentarzu : ))
Usuńo mój boże
OdpowiedzUsuńidhdidvsisvsosbddodvsuvvsosgdidvsivdssvdodddosdgddhx *-*
W niedzielę usiadłam i zaczęłam czytać :))
OdpowiedzUsuńDo 4 rano czytałam Psychotic i po prostu się zakochałam *.*
Z niecierpliwością czekam na kolejne tłumaczenie.
Harry jest tutaj taki kochany i czuły. Czytając to tyle razy się śmiałam, a nawet płakałam. Rozczuliłam się tak bardzo gdy przeczytałam o serduszku z papieru i Harrym przyklejającym brokat :)) Przede wszystkim strasznie się o nich boję.
Na prawdę świetne opowiadanie :D
Kocham Was za to tłumaczenie <3
kocham kocham iiiii
OdpowiedzUsuńkocham
ODHFKSUXIDJCKUDICUDICJSKXJDIYVIDYFIDUCIDUFISJ JEZU KOCHAM :') ❤ I TAK CHOLERNIE SIE O NICH BOJE ! ;( NIE MOGE DOCZEKAC SIE NASTĘPNEGO;)
OdpowiedzUsuńOMG świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nn<3
♥ MEGA! czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńTo taki słodki rozdział. Podziwiam ich za tą wytrwałość. Tyle niespokojnych miesięcy w zamknięciu, ucieczka z piekła, a teraz mogą cieszyć się wolnością, ale nie taką jaką posiada część z nas. Pomimo że uciekli muszą się chować żeby tam nie wrócić
OdpowiedzUsuńHahahahahha serio tesco ? ��
OdpowiedzUsuńTak trochę idealni ♡
OdpowiedzUsuńOoo <3 końcówka taka słodka
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie jeju ♥ proszę wstawiaj już kolejny :)
OdpowiedzUsuńWieczorkiem nadrobiłam do końca "Psychotic" a w nocy zaczęłam to <3
OdpowiedzUsuńcoś wspaniałego *.*
jejku... jestem pod wrażeniem ich ucieczki, a coś czuję że ich szczęście zaraz dobiegnie końca :(
ich uczucie jest takie magiczne, Harry tak bardzo troszczy się o Rose, to jest cudowne! *.*
nie mogę doczekać się dalszego rozwoju wydarzeń, hihih ^^
korzystając z okazji zapraszam Was serdecznie do siebie: forgotten--promises.blogspot.com
pozdrawiam i do następnego xx
jacy biedni, mam nadzieję, że znajdą jakieś schronienie
OdpowiedzUsuń